Starsza piękna wiek średni para uśmiecha się szczęśliwego kuchennego domycie w domu patrzeje cukierki wpólnie wokoło 70 lat naczy. Zdjęcie o kobiety, dojrzały, cukierki - 107266705
Cukierki z Egiptu :) Szacuny 31 Napisanych postów 886 Wiek 39 lat Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 29676. cześć, Rabaty do -70%;
Okrągłe biszkopciki z galaretką owocową, pokryte polewą czekoladową są obecne na polskim rynku od lat 70-tych XX wieku. Początkowo o smaku pomarańczowym, a dzisiaj również wiśniowym, malinowym, jagodowym czy morelowym.
Od lat angażujemy się w społeczne i charytatywne działania, wiele z nich inicjując. W czerwcu 2008 r. powołana została Fundacja "Wawel z Rodziną", która pomaga rodzinom w trudnej sytuacji życiowej. Dowiedz się więcej. Wawel – producent słodyczy – czekolady, gorzkiej czekolady oraz cukierków – Czujesz się dobrze, czynisz
Produkty rekomendowane. Pasieka sadowskich. Cukierki ziołowe Imbir z miodem i witaminą C 60g Verbena od 2,90 zł Porównanie cen w 30 sklepach Zobacz pozostałe produkty w kategorii Cukierki lizaki i żelki Najlepsze oferty Opinie klientów.
Dla kobiet. Korzeń lukrecji pomaga radzić sobie z nerwowością i depresją, ponieważ zawiera substancję – glicyryzynę. Związek poprawia pracę nadnerczy, które produkują hormony stresu. Lukrecja pomaga radzić sobie z bolesnymi odczuciami podczas menstruacji. Środki na bazie tej rośliny pomagają zwalczać tkankę tłuszczową.
y6z9. ZPC Śnieżka funkcjonuje na rynku już od ponad 70 lat. Pomimo wielu bardziej lub mniej sprzyjających okoliczności nadal rozsławia na cały świat historię polskiego cukiernictwa z lat powojennych. W „Śnieżce” mówi się, że historia zakładu, to opowieść o wielu pokoleniach, dla których najważniejsza była dbałość o wartością marki jest przywiązanie do oryginalnych i sprawdzonych receptur, które gwarantują wyjątkowy smak produktów. Od dekad słodycze z czerwonym logiem Śnieżki kojarzą się Polakom ze słodką przyjemnością, a kultowe Michałki®, to dla wielu nieodłączny towarzysz Świąt Bożego Śnieżki rozpoczyna się w 1946 roku, kiedy to na terenie starej niemieckiej fabryki „Hochwald Schokoladen Fabrik” oficjalnie otworzono polską firmę. Na początku swojej działalności zakład zatrudniał 86 osób, a pierwszy rok produkcji to łącznie 51 ton wyrobów galanterii lata przyniosły dynamiczny rozwój firmy – zarówno pod względem inwestycji technologicznych, jak i podnoszenia kwalifikacji pracowniczych. Czekoladowe pyszności i ich produkcja możliwa była między innymi dzięki zatrudnionym w fabryce Mistrzom Cukierniczym. Momentem przełomowym w historii zakładu stały się jednak lata 70-te. To w tamtym czasie z taśmy produkcyjnej Śnieżki zeszła nowa partia cukierków, które podbiły rynek i na stałe wpisały się w historię Dolnego Śląska. Mowa tutaj oczywiście o kultowych Michałkach®.Śnieżka jako jedna z nielicznych może poszczycić się piękną i równie słodką legendą, która leży u podstaw nazwy Michałki®. Otóż na samym początku, kiedy dopiero wymyślono nowy cukierek debatowano nad tym, aby nadać mu jakąś nazwę. Pracowała wtedy w fabryce młoda dziewczyna, do której zakochany w niej chłopak codziennie przychodził i której wyczekiwał u bram. Chłopiec miał na imię Michaś, Michałek inaczej. To właśnie na cześć wytrwałego młodzieńca oraz na cześć tej miłości nazwano nowa markę. Dziś nikt już nie wie, czy to prawda, czy tylko opowiedziana przez kogoś i powtarzana plotka, ale wszyscy zgodnie twierdzą, że historia jest piękna, mimo, że może być nie do końca to cukierki, które od lat goszczą na Wigilijnych stołach Polaków. W czasach PRL-u bywały nawet trudną do zdobycia i uwielbianą przez najmłodszych ozdobą choinkową. Zawsze w okresie świątecznym przyzakładowy sklep Śnieżki przeżywał prawdziwe oblężenie. Świetnie znany wszystkim sklep firmowy przy ul. H. Sienkiewicza 36 ściągał do siebie tłumy ludzi z całego Dolnego Śląska, a kolejki do sklepu ustawiały się już od 8 rano. Obecnie do sklepu dołączyły jeszcze dwie lokalizacje. Śnieżka posiada drugi sklep firmowy w Świebodzicach przy ul. Wałbrzyskiej 38 oraz sklep w Świdnicy przy ul. Długiej 2. Dzięki temu dziś kolejki w sklepach są nieco mniejsze, ale smak cukierków pozostaje niezmienny od 2010 roku ZPC Śnieżka to firma rodzinna, ze w 100% polskim kapitałem, skupionym w rękach jednego właściciela. Ostatnie lata to okres intensywnego rozwoju, zarówno pod względem infrastruktury, inwestycji w kapitał ludzki jak i rozszerzania asortymentu. Najważniejszym wydarzeniem pod względem inwestycji w ostatnim czasie było dla firmy otworzenie nowego oddziału fabryki – wyposażonego w linię produkcyjną pozwalającą na wprowadzenie do oferty ciastek. Dziś klienci na półkach sklepowych znajdą nie tylko cukierki Michałki®, ale również wafelki, batony i ciastka o smaku legendarnych Wytrwałość w dbaniu o naszą historię, oraz o historię produktów wpisała się na stałe w politykę firmy. Ze szczególną uwagą dbamy o ich tradycyjne receptury, tak by zachować najlepszą jakość produktów – zaznaczają w firmie i dodają, że Michałki® niejednokrotnie udowodniły swoje znaczenie dla regionu. W 2016 roku wyróżniono tę silną, powszechnie rozpoznawalną markę nagrodą Dolnośląskiego Gryfa za szczególne osiągnięcia na rzecz działalności Dolnego Śląska. 2019 rok przyniósł kolejny sukces – prawo do znaku „Jakość i Tradycja”. Znak ten przyznawany jest wyłącznie produktom o wysokiej jakości, tradycyjnym charakterze i udokumentowanym co najmniej 50-cio letnim procesie wyróżnienia niosą ze sobą ogromną dawkę motywacji oraz stanowią potwierdzenie ciężkiej pracy włożonej w rozwój ofertyMateriały promocyjne partnera
Fot. PAP/M. Wegner "A na co mi pieniądze, panie? Co innego kartki. Wie pan no, na mięso bym wziął albo na cukier". Wodą na młyn publicystki historycznej są rocznice. To przy ich okrągłych okazjach przypomina się o tym, co często nawet nie istnieje na kartach szkolnych podręczników. Rok 2011 nie jest wyjątkiem – przynosi cały zestaw ważniejszych i mniej ważnych rocznic. Co jednak interesujące – wśród nich pojawiły się także takie, które wprost nie dotyczą polityki, a gospodarki. Otóż w lutym media dość powszechnie przypominały o rocznicy podjęcia decyzji wprowadzającej kartki na mięso, w kwietniu – przypominano o wprowadzeniu tej decyzji w życie. Rocznice kartkowe możemy jednak przypominać niemal co kilka tygodni. Minęło już 60 lat od zlikwidowania bonów na mleko, i wprowadzenia po raz kolejny reglamentacji mięsa. W sierpniu przypada 35. rocznica rozpoczęcia kolejnej reglamentacji cukru. Do tego dochodzi cały wachlarz rocznic trzydziestych – od wspominanej decyzji o reglamentacji mięsa po wiele, wiele innych towarów. Polska Ludowa była jednak państwem, które nie szczędziło swoim obywatelom „kartkowych” doświadczeń: w ciągu 45 lat jej istnienia artykuły pierwszej potrzeby były reglamentowane przez niemal połowę tego okresu. Czy istnieje dziś pamięć o kartkowej rzeczywistości PRL? Po części tak – co jest wynikiem własnej pamięci wielu Polaków, jak i scen z powtarzanych wciąż komedii filmowych (by przypomnieć wypowiedź Mańka, pracującego na budowie bloku przy ul. Alternatywy 4: "A na co mi pieniądze, panie? Co innego kartki. Wie pan no, na mięso bym wziął albo na cukier"). Pamięć ta sięga jednak jedynie ostatniego – choć najdłuższego okresu reglamentacji. Polska Ludowa była jednak państwem, które nie szczędziło swoim obywatelom „kartkowych” doświadczeń: w ciągu 45 lat jej istnienia artykuły pierwszej potrzeby były reglamentowane przez niemal połowę tego okresu. Rzecz jasna, nie tylko wspomniane powyżej towary były sprzedawane na kartki – przez prawie cały powojenny okres władze w różny sposób reglamentowały materiały budowlane, węgiel, samochody, etc. Reglamentacja jest zjawiskiem, które występowało w różnego rodzaju typach gospodarki. Znali ją także mieszkańcy rozwiniętych państw zachodnich, gdy dotykały je zawirowania związane np. z konfliktami zbrojnymi. Polska Ludowa była jednak przypadkiem szczególnym – istniejąca w niej reglamentacja była (z wyjątkiem pierwszych lat powojennych) przede wszystkim efektem prowadzonej przez państwo nieudolnej polityki gospodarczej. Do dziś kartki są jednym z symboli ekonomicznego bankructwa PRL. Pierwszy system reglamentacji Polacy niejako odziedziczyli po okresie okupacji niemieckiej. W okresie bezpośrednio powojennym na kartki sprzedawano chleb, mąkę, kaszę, ziemniaki, warzywa, mięso, tłuszcze, cukier, słodycze, mleko, kawę lub herbatę, sól, ocet, naftę, zapałki, mydło, a nawet wyroby dziewiarskie. W użyciu pojawił się wówczas mieszany system reglamentacji, tzn. równolegle obok siebie działały wolny rynek i reglamentacja. W ten sposób kartki stawały się swego rodzaju substytutem części wynagrodzenia, podnosiły realne płace. Były to sumy znaczne. W czerwcu 1945 r. chleb kartkowy kosztował od 0,75 do 1,5 zł, za „wolnorynkowy” trzeba było zapłacić 45-50 zł. Początkowo wprowadzono pięć kategorii kart zaopatrzeniowych, przynależnych w zależności od przydatności danych osób dla gospodarki narodowej i funkcjonowania państwa. Dodatkowo wielkość przydziałów zależała od miejsca zamieszkania uprawnionych (najniższe otrzymywali mieszkańcy miejscowości poniżej 10 tys. mieszkańców). Zmieniająca się sytuacja, a przede wszystkim konieczność „kupowania” poparcia dla nowych, komunistycznych władz, wymuszała korekty systemu. Wiosną 1945 r. wprowadzono dodatki dla – jak to określono – wybitnych pracowników naukowych i nauczycieli. Podobne dodatki stosowano także w niektórych gałęziach przemysłu, by w ten sposób nakłonić do pracy w nich potrzebnych pracowników. Tak było w górnictwie węglowym (normy górników zostały znacznie zwiększone – chleba i mięsa dwukrotnie, dodano im także im kawę). Owszem w ówczesnej rzeczywistości nie istniały szanse zapewnienia pełnej realizacji przydziałów. Gwarancje pełnych przydziałów podstawowych artykułów żywnościowych (mąki, ziemniaków, cukru, mięsa, tłuszczu) otrzymali więc robotnicy, kolejarze oraz pracownicy inżynieryjno-techniczni pracujący w najważniejszych gałęziach gospodarki. Gwarancje otrzymania artykułów pierwszej potrzeby rząd zagwarantował także pracownikom nauki, literatury i sztuki, nauczycielom, cywilnym pracownikom administracji publicznej. Podobna deklaracja dotyczyła także rodzin tych pracowników. Z czasem, z listy dóbr reglamentowanych zaczęto skreślać kolejne pozycje. W styczniu 1946 r. zrezygnowano z racjonowania zapałek i warzyw, w październiku tego roku skreślono z listy herbatę i kawę. W 1947 r. zlikwidowano kartki na sól i naftę, a 1 stycznia 1948 r. na ziemniaki. Generalna likwidacja aprowizacji reglamentowanej związana była z przejęciem przez państwo kontroli nad rynkiem wewnętrznym i praktyczną likwidacją wolnego rynku. 1 kwietnia 1948 r. zniesiono reglamentacyjne przydziały cukru, kaszy i wyrobów dziewiarskich. 29 września 1948 r. Rada Ministrów podjęła uchwałę o zniesieniu od 1 listopada kartek na chleb, mąkę i węgiel. Ostatecznie 11 grudnia 1948 r. uchwała Rady Ministrów system reglamentacji w Polsce przestał obowiązywać od 1 stycznia 1949 r. Czy jednak rzeczywiście była to likwidacja systemu kartkowego? Warto zauważyć, iż decyzje o rezygnacji z tego typu reglamentacji zaopatrzenia podjęto w niezwykle gorącym propagandowo okresie przygotowań do scalenia Polskiej Partii Robotniczej z Polską Partią Socjalistyczną (de facto likwidacji tej drugiej) i powstania Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Więc chociaż reglamentację kończono, jednocześnie w tym samym czasie w kilkudziesięciu miastach wprowadzono bony na mleko oraz na tłuszcze. Posiadacze bonów musieli rejestrować się w sklepie, gdzie później wyznaczana była data realizacji przydziału (3 lub 4 razy w miesiącu). Kupujący nie mógł wybierać, co zostanie mu sprzedane. A zatem mógł trafić na masło, tłuszcz wieprzowy, margarynę. Regulacje te obowiązywały do 1 lipca 1950 r., kiedy kartki na tłuszcze zniknęły z obiegu. Bony na mleko zlikwidowano w marcu 1951 r. Sytuacja zaopatrzeniowa w Polsce była jednak wciąż niestabilna. Jej załamanie w 1951 r. spowodowało, iż w wielu miejscach w Polsce w sposób spontaniczny odrodziło się racjonowanie zaopatrzenia – zakłady pracy na własną rękę organizowały skup i rozdawnictwo towarów (przede wszystkim mięsa) na potrzeby swoich pracowników. Te nielegalne działania służyły jednemu – uspokojeniu nastrojów społecznych. Kłopoty aprowizacyjne powodowały jednak coraz większe wrzenie, dochodziło do strajków. Wówczas pojawił się pomysł powrotu do reglamentacji. 29 sierpnia 1951 r. Prezydium Rządu wydało uchwałę w „sprawie ułatwień w nabyciu mięsa, tłuszczów wieprzowych i przetworów mięsnych […]”. Akcja wydawania bonów objęła jednak jedynie osoby zatrudnione w 1363 przedsiębiorstwach położonych w 14 województwach (z wyjątkiem koszalińskiego, olsztyńskiego i białostockiego) oraz dwóch miastach wydzielonych (Warszawie i Łodzi). Z biegiem czasu rozszerzono listę reglamentowanych towarów – w grudniu 1951 r. dołączono do nich masło i tłuszcze roślinne, w kwietniu 1952 r. mydło i środki piorące oraz cukier, w 1952 r. cukierki. 12 sierpnia 1976 r. władze PRL wprowadziły reglamentację cukru. Obawiając się negatywnych konotacji słowa „kartki” tym razem zaczęto używać słowa „bilety towarowe”. Osoby je posiadające miały prawo do zakupu określonej ilości cukru po dotychczasowych cenach (10,50 zł za kg), pozostała część cukru była dostępna w sprzedaży po cenach komercyjnych (26 zł za kg). Władze wprowadzony system reglamentacji uznały jednak za niewydolny. Dodatkowo jego mechanizm, który wyłączał z systemu przydziału kartek znaczną część ludności, zamiast uspokajać nastroje społeczne – przyczyniał się do ich zaogniania. Zlikwidowano ją więc 3 stycznia 1953 r. Rezygnacji z kartek towarzyszyły jednak znaczne podwyżki cen. Wspomniana wyżej decyzja zamykała na ponad 23 lata sprawę reglamentacji artykułów powszechnego użytku. Po raz kolejny do pomysłu reglamentacji artykułów spożywczych powrócono po nieudanej podwyżce cen w czerwcu 1976 r. 12 sierpnia 1976 r. władze PRL wprowadziły reglamentację cukru. Obawiając się negatywnych konotacji słowa „kartki” tym razem zaczęto używać słowa „bilety towarowe”. Osoby je posiadające miały prawo do zakupu określonej ilości cukru po dotychczasowych cenach (10,50 zł za kg), pozostała część cukru była dostępna w sprzedaży po cenach komercyjnych (26 zł za kg). Powyższa decyzja była po części wypadkową wydarzeń czerwca 1976. Po zamieszaniu z wprowadzaniem, a następnie wycofywaniem podwyżki cen artykułów spożywczych, ludzie przypuścili szturm na sklepy. Robotnicy i urzędnicy porzucali swe miejsca pracy, by tylko stanąć w kolejkach. Bywało, że tłum klientów demolował sklep bądź samowolnie przejmował znajdujący się na zapleczu towar. Pierwsza dekada lipca 1976 r. przyniosła blisko 200% wzrost dynamiki sprzedaży podstawowych artykułów spożywczych. Jednym z nich był cukier. Próbując walczyć z jego brakiem na rynku – władze (jak wówczas zapowiedziano – tymczasowo) zdecydowały się na reglamentowaną sprzedaż cukru. Rządzącym chodziło jednak także o ograniczenie spożycia cukru, aby uzyskane w ten sposób nadwyżki kierować na eksport. Liczono również, iż utrudniony dostęp do cukru ograniczy bimbrownictwo i zwiększy zyski państwowego monopolu spirytusowego. Kroki podjęte w 1976 r. nie zahamowały katastrofy gospodarczej. Wręcz przeciwnie – zbliżała się ona w zawrotnym tempie. Towary znikały ze sklepowych półek, rosły za to ustawiające się przed nimi kolejki. W 1980 r. mięsa i jego przetworów oraz czekolady i jej wyrobów wystarczało dla 75% potrzebujących, margarynę mogło kupić 79% zainteresowanych, ser – 80%. Na początku lat 80. braki w zaopatrzeniu dotyczyły 80% wszystkich artykułów konsumpcyjnych. Załamanie gospodarcze doprowadziło do wybuchu społecznego. Gdy nocą z 16 na 17 sierpnia 1980 r. w strajkującej Stoczni Gdańskiej im. Lenina redagowano ostateczną listę postulatów protestujących, w punkcie 11 zapisano: „Wprowadzić na mięso i przetwory kartki – bony żywnościowe (do czasu opanowania sytuacji na rynku)”. W ten dramatyczny sposób robotnicy chcieli zapewnić Polakom chociażby minimalne zaopatrzenie w podstawowe artykuły spożywcze. Negocjacje na temat realizacji powyższego postulatu (a także rozszerzenia reglamentacji na inne grupy towarów) trwały przez następne miesiące. Przez pewnie czas władze chciały uniknąć tego kroku – obawiano się, iż wprowadzenie kartek (czyli de facto obietnicy możliwości zakupu) jeszcze bardziej zaogni sytuację społeczną i ekonomiczną. Zmuszone jednak rosnącym naciskiem „Solidarności” zdecydowały się w lutym 1981 r. na wprowadzenie reglamentacji mięsa. Istnienie reglamentacji było jednym z najbardziej czytelnych dowodów na krach socjalistycznej gospodarki. Przysparzała ona kłopotów nie tylko klientom i władzy, ale także sprzedawcom. Wokół reglamentacji rozrastał się legalny system biurokratyczny i nielegalny czarny rynek blankietów zaopatrzenia. Według tych unormowań, począwszy od 1 kwietnia 1981 r. obok istniejących kartek na cukier, wprowadzano reglamentowaną sprzedaż mięsa i jego przetworów (formalnie na trzy miesiące). Powstał bardzo skomplikowany system reglamentacji. Jego całość ujęto w dziewięć norm zaopatrzenia (w zależności od wieku i rodzaju wykonywanej pracy). W ramach tych norm szczegółowo podano wykaz przynależnego asortymentu mięsa. Został on podzielony, według jakości mięsa, uwzględniając zawsze mniejszy udział w przydziale lepszych gatunkowo mięs i wędlin. Powyższe zasady były uzupełniane szczegółowymi unormowaniami dotyczącymi sposobu dystrybucji kart zaopatrzenia, ich wykorzystywaniem i przechowywaniem. Warto podkreślić, iż tworząc te skomplikowane rozwiązania nie zapominano o szczegółach – z ówczesnej perspektywy – drobnych. Zadbano np. o to, by członkowie Związku Religijnego Wyznania Mojżeszowego otrzymywali odpowiednie przydziały w mięsie koszernym. Wprowadzenie reglamentacji mięsa otworzyło „worek z kartkami”. W kwietniu 1981 r. podjęto decyzję o wprowadzeniu reglamentacji masła, mąki pszennej, kaszy, płatków zbożowych, ryżu. W sierpniu do listy towarów sprzedawanych dołączył proszek do prania, w październiku podstawowe artykuły dla niemowląt. Czasami reglamentacja na dany towar była wprowadzana jedynie na określonym obszarze, tak jak było początkowo np. z alkoholem czy papierosami. Wspominany powyżej gwałtowny wysyp zasad i form reglamentacji zostały w pewien sposób unormowany w końcu grudnia 1981 r. Sprzyjało temu przygotowywanie wejścia w życie reformy gospodarczej. Jednocześnie pojawianie się coraz to nowych wykazów reglamentowanych towarów wymuszało całościowe rozwiązanie. Tak więc od stycznia 1982 r. zestawienie reglamentowanych towarów zawierało: mięso, masło, cukier, cukierki, czekoladę, mąkę pszenną, kaszę, płatki, ryż, alkohol, papierosy, proszek do prania, mydło toaletowe, oliwkę dla dzieci, mleko w proszku dla dzieci, mleko o zawartości tłuszczu 3,2%, smalec. Praktycznie połowa wszystkich wydatków żywieniowych została w ten sposób objęta bezpośrednią reglamentacją. „Ukoronowaniem” tych decyzji było wprowadzenie „kartki na kartki” – czyli specjalnego blankietu w formie wkładki do dowodu osobistego na której odnotowywano przyznane dane osobie blankiety reglamentacyjne. Wprowadzono ją do użycia 1 marca 1982 r. Była to próba zapanowania nad żywiołową dystrybucją kartek. Reglamentację na krótko wprowadzano także doraźnie. Dotyczyła ona oleju, butów, dywanów, owoców cytrusowych, artykułów szkolnych (zeszytów, bloków rysunkowych, kredek, zeszytów do wycinania, ołówków, temperówek, gumek, plasteliny, farb akwarelowych, pędzli). Pojawiały się dodatkowo również liczne reglamentacje regionalne. Stosunkowo późno, bo dopiero w lutym 1984 r. oficjalnie wprowadzono karki na benzynę (zaczęły obowiązywać w kwietniu tego roku). W praktyce racjonowanie benzyny istniało już wcześniej, przy czym miało różną formę, np. przez pewien okres wprowadzano ograniczenia w zakupie benzyny posługując się kluczem będącym hybrydą numeru rejestracyjnego auta i kalendarza. I tak, auta mające numer rejestracyjny kończący się na 1 mogły tankować 1, 11 i 21 dnia miesiąca, 2 – 2, 12 i 22 itd. Następnie limitowano zakupy benzyny, oznaczając fakt zakupu na dokumencie potwierdzającym zawarcie obowiązkowego ubezpiecznia komunikacyjnego OC. Władze wygenerowały skomplikowany system reglamentacji, który był rozbudowywany, usprawniany i biurokratyzowany. Po jego ostatecznym ukształtowaniu w obiegu funkcjonowało kilkanaście różnych blankietów uprawniających do zakupu towarów reglamentowanych. Zdarzało się nawet, iż ten sam towar występował na dwóch różnych karkach przynależnych jednej osobie (jak np. mięso). Oczywiście nie wszystkim przysługiwały identyczne przydziały deficytowych towarów. Specjalne względy mieli np. górnicy, którym przysługiwały specjalne kartki „G”. W każdym miesiącu za pomocą komunikatów w mediach oraz odpowiednich afiszy zamieszczanych w sklepach informowano, o wprowadzanych na bieżąco, zmianach w sprzedaży reglamentacyjnej. Zmian takich w każdym miesiącu było wiele, np. w grudniu 1984 r. za odcinek „mięso wołowe i cielęce z kością” oprócz produktu nominalnego można było otrzymać wymiennie mięso mielone lub kurczaki (pozostały drób był w sprzedaży bezkartkowej), a za kupony „mięsne” można było nabywać cukier, za smalec – masło. Przez długi czas obowiązywał system wymiany kartek na papierosy czy alkohol na słodycze. Podobnie ogłaszano też informacje, o specjalnych normach sprzedaży towarów za kupony oznaczone jako rezerwa. Warto podkreślić, iż wszystkie unormowania dotyczące systemu reglamentacji wymuszały pewne ograniczenia osób do nich uprawnionych. Różnego rodzaju wyłączenia dotyczyły rolników posiadających gospodarstwa rolne powyżej 0,5 ha, osób skoszarowanych, osób posiadających całodzienne wyżywienie z racji pełnionych obowiązków zawodowych, osób uchylających się od pracy, przebywających poza granicami kraju powyżej 30 dni. Wyłączenia te, przynajmniej w pewnych kwestiach, budziły zastrzeżenia. Istnienie reglamentacji było jednym z najbardziej czytelnych dowodów na krach socjalistycznej gospodarki. Przysparzała ona kłopotów nie tylko klientom i władzy, ale także sprzedawcom. Wokół reglamentacji rozrastał się legalny system biurokratyczny i nielegalny czarny rynek blankietów zaopatrzenia. Nie dziwne zatem, że władze dążyły do spektakularnego zakończenia sprzedaży kartkowej. Dochodziło do tego stopniowo: 1 lutego 1983 r. zniesiono reglamentację proszku do prania i mydła, w kwietniu tego roku papierosów i alkoholu, a następnie cukierków. W marcu 1985 r. zakończyła się reglamentacja mąki i części przetworów zbożowych oraz waty. W czerwcu 1985 r. definitywnie zakończyła się reglamentacja masła oraz tłuszczów zwierzęcych i roślinnych, czyli smalcu, słoniny i margaryny (wcześniej zawieszono ją w czerwcu 1983 r., ale po 5 miesiącach przywrócono). W listopadzie 1985 r. zakończono reglamentację cukru. 1 czerwca 1986 r. skreślono z listy towarów kartkowych kaszę manną, 1 marca 1988 r. zakończono reglamentację wyrobów czekoladowych, od 1 stycznia 1989 r. ostatecznie zniknęły kartki na benzynę. Ostatnim reglamentowanym towarem – co zresztą symptomatycznie – było mięso. Co prawda próbowano eksperymentalnie od 1 lutego 1986 r. wprowadzić sprzedaż bezkartkową mięsa w kilku województwach, jednak próba ta nie przyniosła pożądanych efektów. Jak żart na tym tle brzmiała polemika rzecznika rządu PRL z amerykańskim dziennikarzem, w której Jerzy Urban stwierdził, iż w Polsce właściwie nie ma reglamentacji, a jedynie gwarancja zakupu przez uprawnioną część społeczeństwa określonej ilości mięsa po zagwarantowanej urzędowo cenie. Faktycznie, przez czas obowiązywania reglamentacji można było nabywać (częściowo po cenach komercyjnych) niektóre gatunki mięsa i drobiu oraz baraninę. Wędliny dostępne były też Peweksie, a od 1987 r. dopuszczono swobodną sprzedaż targowiskową. Wszystkie te źródła zaopatrzenia były jednak poza zwykłym zasięgiem szarego obywatela. Reglamentacja mięsa przetrwała czerwiec 1989 r., który powszechnie uważa się za symboliczny koniec PRL. Zniesiono ją z końcem lipca 1989 r., choć jeszcze wiele zakładów pracy zdążyło swoim pracownikom wydać kartki obowiązujące na ten towar w sierpniu, a w drukarniach z maszyn zeszły nawet kartki wrześniowe. Kartki, podobnie jak PRL, przeszły do historii… Dr Andrzej Zawistowski, Instytut Pamięci Narodowej
Pszczółka Kawowe cukierki w deserowej czekoladzie. Więcej o dostawie ? Opis produktu Kod EAN: 5901812629180 Opakowanie: folia Opis produktu Kawowe cukierki w czekoladzie Mała czarna często nazywana jest czarnym złotem. Filiżanka z gorącym, parującym napojem poprawia humor, dodaje energii i pobudza. A co by było, gdybyś swoją małą czarną miał zawsze przy sobie w postaci cukierka w czekoladzie? Nasz słodki rarytas to połączenie smaku kawy z chrupkami ryżowymi i starannie wyselekcjonowaną czekoladą. Tak przemyślana kompozycja zapewnia wyjątkową kompozycję oraz chrupkość cukierka. Zobacz, co skrywają cukierki w czekoladzie! Skład: cukier, tłuszcz roślinny (palmowy), czekolada 21% [cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, emulgatory: E 492, lecytyny (z soi), E 476; aromat], serwatka w proszku (z mleka), kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, chrupki ryżowe [mąka ryżowa, cukier, sól], mleko pełne w proszku, kawa rozpuszczalna(0,7%), aromat, emulgator: lecytyny (z soi). Masa kakaowa minimum 46%. Wartościowe składniki Wyśmienita masa kawowa oblana aksamitną czekoladą Produkty mleczne pochodzące od polskich dostawców Chrupki ryżowe - bezpieczne dla osób z celiakią i nietolerancją glutenu Informacje dla alergików Cukierki nie zawierają barwników i konserwantów Są bezglutenowe Gdzie produkujemy nasze słodycze? Wyśmienite cukierki czekoladowe, praliny, galaretki i nasze kultowe karmelki już od niespełna 70 lat powstają w fabryce we Lublinie. Działamy przede wszystkim lokalnie, dlatego aktywnie wspieramy rodzimych dostawców, zamawiając od nich mleko czy cukier. Fabryka Cukierków “Pszczółka” stosuje wyłącznie tradycyjne i sprawdzone receptury, do których wprowadza nutkę nowoczesności w postaci nowych smaków. W produkcji wykorzystujemy naturalne soki, aromaty, barwniki, bakalie oraz delikatną, rozpływającą się w ustach czekoladę. Nasza fabryka należy do Grupy Kapitałowej Krajowej Spółki Spożywczej która w całości jest polską firmą. Gdzie produkujemy nasze słodycze? Wyśmienite cukierki czekoladowe, praliny, galaretki i nasze kultowe karmelki już od niespełna 70 lat powstają w fabryce we Lublinie. Działamy przede wszystkim lokalnie, dlatego aktywnie wspieramy rodzimych dostawców, zamawiając od nich mleko czy cukier. Fabryka Cukierków “Pszczółka” stosuje wyłącznie tradycyjne i sprawdzone receptury, do których wprowadza nutkę nowoczesności w postaci nowych smaków. W produkcji wykorzystujemy naturalne soki, aromaty, barwniki, bakalie oraz delikatną, rozpływającą się w ustach czekoladę. Nasza fabryka należy do Grupy Kapitałowej Krajowej Spółki Spożywczej która w całości jest polską firmą. Gdzie produkujemy nasze słodycze? Wyśmienite cukierki czekoladowe, praliny, galaretki i nasze kultowe karmelki już od niespełna 70 lat powstają w fabryce we Lublinie. Działamy przede wszystkim lokalnie, dlatego aktywnie wspieramy rodzimych dostawców, zamawiając od nich mleko czy cukier. Fabryka Cukierków “Pszczółka” stosuje wyłącznie tradycyjne i sprawdzone receptury, do których wprowadza nutkę nowoczesności w postaci nowych smaków. W produkcji wykorzystujemy naturalne soki, aromaty, barwniki, bakalie oraz delikatną, rozpływającą się w ustach czekoladę. Nasza fabryka należy do Grupy Kapitałowej Krajowej Spółki Spożywczej która w całości jest polską firmą. Wartości odżywcze Wartości odżywcze w 100 g Wartość energetyczna 2152 kJ / 515 kcal Tłuszcz Rozwiń 31 g w tym: kwasy tłuszczowe nasycone 21 g Węglowodany Rozwiń 53 g w tym: cukry 50 g Białko g Sól g Opinie klientów Opinie klientów Chcesz podzielić się swoją opinią o tym produkcie? Dodaj opinię Warianty produktów Warianty produktów 2 kg 27,02 zł/1 kg Mała Czarna 2 kg 1 kg 31,49 zł/1 kg Mała Czarna 1 kg Wieloletnie doświadczenie Polskie produkty Najwyższa jakość Bezpieczne zakupy online mogą zainteresować Cię również:
fot. Facebook Sklep Cukierek Emeryt ze Szczecina ma zapłacić 20 złotych grzywny za zjedzenie… śliwki w czekoladzie. Sąd Rejonowy w Kołobrzegu uznał go winnym kradzieży cukierka w jednym z nadmorskich sklepów. To już drugi wyrok w tej sprawie. Sędzia Klaudia Jurszczyk argumentowała jednak, że bez względu na zamiar i wartość przedmiotu, oskarżony nie miał prawa zachować się, jakby towar należał do niego. 70-latek oprócz grzywny musi zapłacić 100 złotych kosztów procesu – za te pieniądze mógłby kupić 300 śliwek w czekoladzie. – informuje portal Ukradziony cukierek miał wartość 40 groszy. Mężczyzna musi zapłacić 20 zł grzywny oraz pokryć zryczałtowane koszty sądowe w kwocie 100 zł. Do sytuacji doszło w lipcu 2019 roku, kiedy 70-latek był na wakacjach w Kołobrzegu. W jednym ze sklepów zjadł śliwkę w czekoladzie, co zostało zauważone przez pracownika ochrony. 70-latek trafił na zaplecze, gdzie został przeszukany, do sytuacji została wezwana policja. – relacjonuje Na pierwszym posiedzeniu sąd skazał 70-latka na karę jednego miesiąca ograniczenia wolności z obowiązkiem nieodpłatnej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin. Emeryt wyrok zaskarżył. Do sprawy włączyła się Prokuratura Krajowa i decyzję sądu uznała za zbyt surową. Dziś 70-latek usłyszał ostateczny wyrok w swojej sprawie. 20 złotych grzywny ma zapłacić emeryt, który zjadł w dyskoncie w Kołobrzegu śliwkę w czekoladzie wartą 40 groszy. Mężczyzna odpowiadał za kradzież. Pierwszy wyrok w tej sprawie skazywał go na prace społeczne. Pokryje też koszty procesu @RMF24pl Aneta Łuczkowska (@aneta_l) February 6, 2020 Źródło: / Twitter / TVP INFO
Dawno temu wszystko było inne - nawet słodycze. Te smaki zawsze będą kojarzyły się nam z dzieciństwem i choć niektóre z nich wciąż dostępne są w sklepach, to przez wzgląd na te wspomnienia lepiej ich nie próbować.#1. Gumy Donald #2. Wafelki Kukuruku Które nazwę wzięły od tego: #3. Mleczko z tubki #4. Oranżadka w proszku #5. Vibovit i Visolvit #6. Napoje i lodolizaki w woreczkach #7. Cukierki na zegarku #8. Krówki #9. Irysy #10. Cukierki Dumle #11. Magic stars #12. Gumy kulki #13. Blok czekoladowy z orzechami #14. Raczki #15. Guma do żucia Boomer #16. Lizak z kwiatkami #17. Papierosy - gumy do żucia #18. Wafelek KukuRyku #19. Lizak "Kodżak" #20. Pepsi w dużej szklanej butelce #21. Przysmak Świętokrzyski - chrupki do smażenia #22. Ryżowe szyszki #23. Lody Bambino #24. Chrupki Ruffles #25. Lizaki Hip #26. Nadziewane cukierki owocowe #27. Lody Panda #28. Flipsy
cukierki z lat 70